poniedziałek, 17 października 2011

JURKÓW 2011


Często oglądając filmy i zdjęcia z różnych Angielskich łowisk myślałem sobie {kiedy u nas doczekamy się takich pięknych wód?}
Dzięki mojemu koledze Sikorowi uwierzyłem że Polak też potrafi i nie trzeba wyjeżdżać gdzieś daleko żeby móc w spokoju i bezpiecznie realizować nasze hobby.

Jurków to miejscowość położona u podgórza naszych pięknych Tatr. Taka niewielka wioseczka gdzie w połowie września na zaproszenie Sikora i dzięki uprzejmości Pana Roberta wybrałem się wraz z moim kompanem Jasiem na 3 dniową zasiadkę.
Kiedy dotarliśmy na miejsce ujrzałem przepiękne,kameralne łowisko.
















Nie tracąc czasu przystąpiliśmy do podstawowych czynności każdego karpiomaniaka : czyli wybór stanowisk , montaż zestawów i najważniejsza czynność strategia.
Po krótkim namyśle jako swoją sztele wybrałem prawe skrajne stanowisko. Można powiedzieć miejscówka marzenie.
Łowiąc na 3 wędki wybrałem 3 charakterystyczne miejsca : prawa wędka pod trzciny , środkowa do roga pod zwalone drzewo , lewa pod drugi brzeg.
Przed umieszczeniem zestawów postanowiliśmy obficie zanęcić wszystkie stanowiska. Do wody powędrowały pokażne ilości kuku i konopii.
Teraz przyszedł czas na montaż zestawów i wybór przynęty.
Zasiadka ta była idealna na przetestowanie kulek produkowanych przez mojego kompana Mario.
Kulki BAIT  ZONE z racji swojej szybkiej pracy w wodzie są wymarzone na takie krótkie zasiadki.
Wybrałem 2 smaki : ochotka i słodki ananas na trzeci zestaw poszła kukurydza.

Jeszcze rozbicie namiotów i można odpocząć i w wspaniałej atmoswerze czekać na pierwsze branie.


Wieczorem dołączył  do nas kolega Sikora Tomek i rozpoczęła się tak zwana karpiowa integracja.


Integracja trwała do póżnych godzin. Niestety misiaki nie chciały się z nami bliżej zapoznać.
Około północy pierwsze branie na mojej lewej wędce {kukurydza}.
Na macie ląduje amur około 5-6 kg. Rybka nie za wielka , ale na nowym łowisku cieszy.
Przygotowanie zestawu , wywózka i wreszcie można iść spać. Miałem już wskakiwać w ciepły śpiworek kiedy ciszę przeszywa ukochany głos mojego MXa.
Rybka w szybkim tempie wyciąga kolejne metry żyłki, zacinam i czuję duży opór.
Branie na prawej wędce {przy trzcinkach},muszę szybko rybę odciagnąć w lewo bo kiedy zaparkuje w zielska to już jestem bez szans. Szczęśliwie udaje się rybkę wycholować i mogę się cieszyć misiaczkiem 9kg.





Do rana i przez cały następny dzień nic się nie dzieje. U chłopaków całkowite bezrybie. Nie pozostaje nic tylko wypoczywać i cieszyć się przepiękna pogodą i oczekiwać na upragnione piiiii.



Jak widać pomimo braku brań chumory dopisywały. Przyszła kolejna noc. Mój Ultimate Strayker daje sygnał ; branie od brzegu. Pierwsza myśl amur. Zestaw środkowy {obok zwalonego drzewa}.
Zacinam i rozczarowanie,żadnego oporu , dopiero po pewnym czasie czuję na końcu zestawu coś małego. Wyciągam i moim oczom ukazuje się przeklęty widok LESIO.
Do rana ani u mnie ani u chłopaków nic , cisza. Ranek powitał nas pochmurną pogodą , szybka pobudka i składanie namiotu. Trzeba zdążyć przed deszczem. Pijąc poranną kawkę i wspominając wspólną zasiadkę z fotela wyrywa mnie ostre piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. Z szybkością światła znajduję sie przy moim try podzie , branie znowu na prawej. Co było dalej zobaczcie sami:








Piękne 10 kg, radość i zarazem smutek że za chwilę trzeba wracać do domku. 
Podsumowując całą zasiadkę to jestem bardzo zadowolony. 4 rybki i wszystkie na moich zestawach.
Szkoda że chłopaki nie połowili ,ale cóż zrobić taki los karpiarza. Jeżeli chodzi o przynęty to najlepiej spisał się annanasik BAIT ZONE.
Jeżeli tylko będę miał okazję to napewno jeszcze zawitam na to urokliwe łowisko.
Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować mojemu kumplowi Sikorowi i Panu Robertowi , dzieki nim mogłem spędzić te wspaniałe chwile w Jurkowie. Pozdrawiam chłopaków Jaśka i Tomka i do nst.razu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz